niedziela, 30 listopada 2014

Kristen poszła do wojska


Słysząc nazwisko Kristen Stewart pierwszym skojarzeniem wielu ludzi jest postać Belli Swan z serii filmów "Zmierzch", przez co starają się oni jak ognia unikać kolejnych filmów z jej udziałem. A czy może dla aktora lub aktorki być coś bardziej krzywdzącego niż bycie cały czas utożsamianym z jedną z wykreowanych przez siebie postaci? Dziś ponad dwa lata od premiery ostatniego filmu z serii "Zmierzch" Stewart wciąż starą się o zerwanie z łatką Belli. A pomóc w tym mają jej kolejne role. I tak w tym roku aktorka pojawiła się w trzech filmach a w roku 2015 premiery będą miały jej trzy następne filmy. "Camp X-Ray" jest jednym z trzech tegorocznych filmów Stewart. Przy jego powstawaniu aktorka połączyła siły z debiutującym w pełnym metrażu reżyserem Peterem Sattlerem.


Kristen Stewart w "Camp X-Ray" wciela się w postać szeregowej Amy Cole, młodej kobiety, która do wojska wstąpiła, ponieważ była to dla niej jedna z nielicznych możliwości na opuszczenie swojego rodzinnego miasteczka w stanie Floryda. Główna bohaterka nie trafia jednak do Iraku czy Afganistanu na front walki z terroryzmem lecz dostaje przydział do bazy Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Zatoce Guantánamo. Cole na obszarze bazy pełni służbę na terenie obozu, gdzie przetrzymywani są zatrzymani podejrzewani o wspieranie terroryzmu muzułmanie. Głównym jej zajęciem jest pilnowanie szczególnie niepokornych więźniów obozu, którzy wielokrotnie już naruszali panujące zasady. Pomiędzy Amy a Alim (jednym z pilnowanych przez nią mężczyzn) rodzi się nić sympatii.


Przełożeni Cole z wojska chcą by o ile to możliwe unikała ona wszelkich rozmów z pozbawionymi wolności mężczyznami. Teoretycznie ma ją to bronić przed możliwością mieszania jej w głowie przez zatrzymanych. Bardziej jednak ma to za zadanie uniemożliwić jej poznanie zatrzymanych, co mogłoby wpłynąć na jej osąd o nich. Ma ona myśleć o nich jako o złych, zepsutych, amoralnych wrogach swojego narodu. Widz "Camp X-Ray" może zaobserwować jednak jak szeregowa Cole wraz z upływem swojej służby uzmysławia sobie, że otaczający ją świat wcale nie jest czarno-biały jak chcieliby tego niektórzy ludzie. Dociera do niej, że dobro i zło wzajemnie się przenikają a w otaczającym ją świecie jest wiele odcieni szarości. Wraz z tą wiedzą uświadamia sobie, że nie wszyscy przetrzymywani w obozie mężczyźni muszą być źli. Ale by to dostrzec musi ona wykonać pierwszy krok.


Tym pierwszym krokiem w jej wypadku jest zainteresowanie się sprawą Aliego - jednego z zatrzymanych, który sprawuje najwięcej kłopotów strażnikom. Cole początkowe nie może zrozumieć powodów buntowniczych zachowań Aliego, przez które wciąż ponosi kary. Wszak gdyby nie one mógłby on przebywać w lepszych warunkach z zatrzymanymi, którzy nie sprawiają takich problemów. Bunt nie jest jednak w jego wypadku samą tylko negacją, aktem sprzeciwu wobec otaczającej go rzeczywistości ale w jego aktach buntu zawarta jest również pewna refleksja. Jak z czasem Ali wyjaśnia Cole, jego ciągłe buntownicze zachowania to jedyna możliwość przejawu swojej wolnej woli w miejscu gdzie o wszystkim decyduje za niego ktoś inny.


Reżyser Peter Sattler, będący również scenarzystą filmu, pokazuje na przykładzie Cole i Aliego, że możliwe jest nawiązanie przyjacielskich relacji pomiędzy przedstawicielami dwóch wrogich grup. I to nawet pomimo początkowej wzajemnej niechęci i trudności w zrozumieniu ich kontaktów przez pozostałych członków obu grup. Wszak to właśnie negatywne nastawienie członków własnej grupy może prowadzić do szybkiego zniechęcenia się w próbach poznania członka innej grupy. A aby móc nawiązać z kimś pozytywne relacje nie trzeba przecież pochodzić z jednego kręgu kulturowego czy posiadać wspólnych znajomych. Wystarczy trochę dobrych chęci i szczere intencje by móc z kimś z pozoru zupełnie obcym znaleźć wspólnych język. Trzeba przy tym pamiętać by słuchać a nie tylko słyszeć drugą osobę.


"Camp X-Ray" to kameralny dramat wojenny poruszający istotną kwestie w sposób niebanalny. Wbrew przekonaniu niektórych aktorstwo w filmie jest na dobry poziomie a to za sprawą znanego z "Rozstania" Peymana Moaadiego jak i Kristen Stewart. Nie jest to na pewno pierwszy film opowiadający o schwytanych muzułmanach podejrzewanych o terroryzm po 11 września. Ale o ile wcześniejsze filmy o tej tematyce skupiały się głównie na torturach, więźniach i uzasadnieniu istnienia miejsc odosobnienia dla nich. Tak Peter Sattler w swoim filmie inaczej podszedł do tego tematu. Z jednej strony ktoś mógłby powiedzieć, że wybiela Amerykanów gdyż film praktycznie nie porusza tematyki tortur. Z drugiej zaś strony reżyser stawia pytanie czy możemy mieć pewność, że wszyscy zatrzymani są winni. 

Ocena końcowa:

4,5/6

środa, 19 listopada 2014

Pięciu pancernych bez psa


Filmowcy z Hollywood wyżej od czołgistów cenią sobie żołnierzy praktycznie wszystkich innych formacji wojskowych. Każdy kinoman bezproblemowo może wskazać filmy wojenne opowiadające o losach żołnierzy służących w piechocie, marynarce wojennej czy jednostkach specjalnych. Zaś wskazanie filmu opowiadającego w głównej mierze o wojakach służących w dywizach pancernych stanowiłoby nie lada wyzwanie. Do tej pory jeśli czołgiści pojawiali się w filmach opowiadających o II wojnie światowej stanowili raczej bohaterów drugoplanowych jak np. w filmie "Złoto dla zuchwałych". Inaczej jest w najnowszym obrazie Davida Ayera pod tytułem "Furia" gdzie to właśnie czołgiści 7. Armii stanowią głównych bohaterów.


Załogę tytułowego czołgu "Furia" poznajemy w kwietniu 1945 roku kiedy podczas jednej z walk na terenie Niemiec traci jednego z członków drużyny. Po dotarciu do punktu stacjonowania wojsk amerykańskich w miejsce poległego towarzysza broni do starych wiarusów zostaje dokooptowany żółtodziób, który w armii jest od 8 tygodni i nigdy nie brał udziału w walce. Mimo, iż szkolony był on do pełnienia funkcji kancelaryjnych i nigdy nie przeszedł szkolenia czołgowego zostaje on nowym pomocnikiem kierowcy. Już z nowym członkiem załogi "Furia" wraz z resztą kolumny czołgów otrzymuje zadanie pomocy w zdobyciu pobliskiego miasta a następnie obrony ważnego skrzyżowania dróg.


Między żółtodziobem Normanem (tak właśnie ma na imię nowy członek załogi "Furii") można dostrzec pewne podobieństwo do jednego z bohaterów filmu "Szeregowiec Ryan" – kaprala Uphama. Jeden i drugi to nieprzygotowani do walki ludzie, którzy wojnę spędzić mieli bezpiecznie na tyłach własnych wojsk stukając palcami w klawisze maszyny do pisania. Jednak w wyniku zrządzenia losu obydwaj skierowani zostają do akcji. Z tą różnicą, że Norman trafia na pierwszą linie frontu a Upham bierze udział w misji ratunkowej za linią wroga. Fakt ten oraz różnica w podejściu do nich ich bezpośrednich dowódców powoduje, że świeżo upieczony czołgista szybciej i boleśniej pozna prawdziwe oblicze wojny.


A wojna w filmie Davida Ayera to nie wyidealizowana męska przygoda, której każdy chciałby doświadczyć w życiu. To brutalna walka o przeżycie podczas której trup ściele się gęsto. Zginiesz albo ty albo twój przeciwnik więc nie powinieneś się wahać kiedy masz możliwość pociągnąć za spust jak pierwszy, gdyż drugiej szansy możesz już nie mieć. Tak więc w obrazie amerykańskiego twórcy zarówno Amerykanie jak i Niemcy potrafią strzelić przeciwnikowi w plecy. W tym ciężkim wojennym świecie przewodnikiem Normana jest jego dowódca sierżant Collier, który bierze go pod swoje skrzydła bardziej z konieczności niż z dobroci serca.


"Furia" to dla mnie jeden z lepszych filmów wojennych jakie powstały w ciągu ostatnich kilku lat. Ale jednocześnie mam obawy, że po latach film pamiętany będzie głównie ze względu na pojawienie się po raz pierwszy w historii na kinowym ekranie czołgu ciężkiego Tygrys i bardzo emocjonującej sceny z jego udziałem oraz szeregu barwnych postaci tworzących załogę tytułowego czołgu. A wszystko to dlatego, że filmowi Davida Ayera brakuje przede wszystkim końcówki wieńczącej dzieło. To właśnie zakończenie filmu jest jego najsłabszym elementem, przez co można odnieść wrażenie, że twórcy nie w pełni wykorzystali potencjał filmu i zabrakło w nim przysłowiowej kropki na i.

Ocena końcowa:

4,5/6

czwartek, 23 października 2014

Zerwane więzi


Kiedy głównym bohaterem filmu jest prawnik widzowie oczekują raczej fabuły zaczerpniętej z któreś z licznych powieści Johna Grishama niż melancholijnego dramatu rodzinnego. A tym mianem można chyba najtrafniej określić najnowszy obraz w reżyserii Davida Dobkina, który przed realizacją "Sędziego" miał na swoim koncie same komedie. Za scenariusz filmu opowiadają zaś debiutant Bill Dubuque i scenarzysta "Gran Torino" Nick Schenk. Z powierzonego im zadania scenarzyści wywiązał się dobrze, choć nie ustrzegli się pewnych błędów.


Głównym bohaterem filmu jest Hank Palmer wzięty prawnik z wielkiego miasta, który podejmie się obrony każdego kogo tylko stać na skorzystanie z jego usług. A, że jak sam mówi niewinnych nie stać na niego, broni głównie winnych zarzucanych im czynów bogaczy. Poznajemy go, kiedy podczas jednej z rozpraw dostaje wiadomość o śmierci matki. By udać się na jej pogrzeb Hank musi wrócić do rodzinnego miasteczka w stanie Indiana, skąd wyjechał dwie dekady wcześniej. Tu również będzie mógł on wykorzystać swoje umiejętności prawnicze, ponieważ jego ojciec zostaje oskarżony o zabójstwo.


Lecz tak naprawdę nie o sprawę sądową w filmie chodzi. Ma ona wręcz znaczenie drugorzędne. Najważniejsze w filmie są relacje skłóconych przez dwadzieścia lat ojca i syna. Sala sądowa i wspólny proces są zaś okazją do ponownego pojednania. Jednak ze względu na zaszłości i różnice charakterów nie będzie ono łatwe. Nie od początku filmu wiemy też co przed laty poróżniło tych dwóch. Poszczególne wydarzenia z przeszłości są ujawniane widzowi stopniowo niczym kolejne elementy układanki budujące ostatecznie spójną całość.


Powrót do rodzinnych stron (malownicze zdjęcia Janusza Kamińskiego) to dla głównego bohatera nie tylko możliwość naprawienia relacji z ojcem ale też sentymentalna podróż do przeszłości, gdzie spotyka swoich braci (starszego Glena na którego życie ogromny wpływ miało wydarzenie z młodości Hanka oraz młodszego, upośledzonego Dale'a, który prawie nigdy nie rozstaje się ze swoją kamerą Super 8) oraz dawną dziewczynę dziś prężna bizneswoman. Podczas wizyty w rodzinnej miejscowości Palmer będzie miał również możliwość przemyślenia kilku spraw. Bo wbrew pozorom jego życiu daleko do ideałów.


Mimo tak licznych wątków (a nie wymieniłem wszystkich) widz nie powinien mieć problemów z odnalezieniem się w nich. A to z powodu sprawnego scenariusza dzięki któremu udało się połączyć te wszystkie wątki w jedną spójną całość. To czego zaś nie udało się uniknąć scenarzystą to hollywoodzkie klisze, których w filmie wykorzystano bardzo wiele czy to tych odnośnie postaci czy to odnośnie wydarzeń. Lecz mimo takiego nagromadzenia klisz, czy sporej długości (film trwa ponad dwie godziny) "Sędziego" ogląda się bardzo dobrze.


Jest tak przede wszystkim dzięki bardzo dobremu aktorstwu i to zarówno na pierwszym jaki i drugim planie. Na pierwszym planie zarówno Robert Downey Jr. jak i Robert Duvall to klasa sama w sobie. Na drugim planie na wyróżnienie szczególnie zasłużyli Jeremy Strong i Vera Farmiga. Z jeszcze dalszego planu pozytywnie zaskoczył mnie Dax Shepard, który do tej pory kojarzył mi się ze średnio-słabymi produkcjami. Na plus należy zaliczyć też nie sztampowe zakończenia licznych schematycznych scen. Podsumowując "Sędzia" nie jest na pewno dziełem przełomowym w historii kinematografii ale jest to sprawnie zrealizowany kawałek dobrego kina, który mimo licznych klisz potrafi wciągnąć widza.

Ocena końcowa:

4,5/6

czwartek, 16 października 2014

Co słychać u aktorów z "Fight Clubu"

W dniu wczorajszym to jest 15. października minęło piętnaście lat od wejścia do oficjalnej dystrybucji kinowej w Stanach Zjednoczonych "Fight Clubu". Z tej okazji postanowiłem poświęcić trochę czasu by przyjrzeć się co obecnie porabiają aktorzy, który wystąpili w tym filmie Davida Finchera.   


Edward Norton

Edward Norton podczas prac nad "Fight Clubem"
Wtedy:
Edward Norton przed rolą narratora w "Fight Clubie" wystąpił zaledwie w pięciu filmach kinowych. Za dwie z tych ról otrzymał nominację do Oscara. Były to role Aarona Stamplera w debiutanckim "Lęku pierwotnym" i Dereka Vinyarda w "American History X". Nim Norton podpisał kontrakt na występ w "Fight Clubie" starał się o udział w trzech innych filmach: "Utalentowanym panu Ripleyu", "Człowieku z księżyca", i "Ławie przysięgłych". Ostatecznie pracę nad tym ostatnim filmem zostały wstrzymane, tytułową rolę Toma Ripleya otrzymał Matt Damon a Milos Forman reżyser "Człowieka z księżyca" wybór odtwórcy głównej roli pozostawił wytwórni Universal, która wybrała Jima Carreya jako gwarantującego lepszy wynik w box-office.

Edward Norton podczas tegorocznego Berlinale
Dziś:
Dziś Edward Norton jest jednym z najbardziej szanowanych aktorów swojego pokolenia. Po roli narratora w "Fight Clubie" wystąpił w ponad dwudziestu filmach. Jednak za żadną z tych ról nie otrzymał już nominacji do Oscara. W bieżącym roku widzowi mogli oglądać Nortona w filmie Wesa Andersona "Grand Budapest Hotel". Również w tym roku w kinach zadebiutuje jego najnowszy aktorski projekt "Birdman". Dodatkowo w rok po premierze filmu Davida Finchera Edward Norton sam zadebiutował jak reżyser filmem "Zakazany owoc". Prace nad jego drugim reżyserskim projektem mają rozpocząć się pod koniec bieżącego roku. Filmem tym będzie adaptacją powieści Jonathana Lethema "Osierocony Brooklyn". Norton nie tylko będzie reżyserem ale też napisał scenariusz i odegra główną rolę a nad samym filmem aktor pracuje już prawie 15 lat. 

Brad Pitt

Brad Pitt na planie "Fight Clubu"
Wtedy:
Nim Brad Pitt zagrał postać Tylera Durdena, która zajęła w 2008 roku pierwsze miejsce w rankingu magazynu "Empire" na 100 najlepszych filmowych charakterów, był już uznanym aktorem z nominacją do Oscara za rolę Jeffreya Goinesa w filmie "12 małp". Jednak na początku swojej kariery aktor musiał zadowolić się małym rolami w słabo już pamiętanych dzisiaj filmach. Przepustką do prawdziwej kariery w Hollywood dla Brada Pitta była rola J.D. w "Thelmie i Louise". Po tym filmie a przed występem w "Fight Clubie" aktor zagrał główne rolę w m.in. "Wywiadzie z wampirem", "Wichrach namiętności", "Siedmiu latach w Tybecie", oraz "Se7en" gdzie po raz pierwszy współpracował z Davidem Fincherem.

Brad Pitt podczas tegorocznych Oscarów
Dziś:
Dziś Brad Pitt to nie tylko aktor ale i wzięty producent filmowy, który od 2006 roku wyprodukował ponad dwadzieścia obrazów w tym film "Zniewolony. 12 Years a Slave" za którego otrzymał Oscara podczas ostatniej gali wręczenia tych nagród. Pitt jest również właścicielem niezależnego studia Plan B. Po roli Tylera Durdena aktor wcielił się w ponad dwadzieścia postaci w różnych filmach. Za dwie role otrzymał nominację na Oscara. Były to role Benjamin Button w filmie "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" (na planie, którego po raz kolejny współpracował z Davidem Fincherem) i Billy'ego Beane'a w filmie "Moneyball". Ostatnio aktora w kinach widzowie mogli zobaczyć podczas seansu filmu "Adwokat". A już niedługo swoją premierę będzie miał najnowszy film z udziałem Brada Pitta czyli "Furia".

Helena Bonham Carter

Helena Bonham Carter na kadrze z "Fight Clubu"
Wtedy:
Helena Bonham Carter nim pojawiła się w "Fight Clubie" jako Marla Singer miała na swoim koncie ponad dwadzieścia ról filmowych. Debiutowała w roku 1983 filmem "A Pattern of Roses" w którym odegrała postać Netty. W początkach swojej kariery Helena Bonham Carter najczęściej występowała w dramatach kostiumowych w których wcielała się w rolę dziewiętnastowiecznych kobiet z miłośnym rozterkami. Za jedną z takich ról w filmie "Powrót do Howards End" aktorka otrzymała swoją pierwszą nominację do nagrody BAFTA. Od połowy lat 90. aktorka zaczęła wyłamywać się z tego schematu i co raz częściej pojawiała się także w rolach współczesnych kobiet m.in. w takich filmach jak "Jej wysokość Afrodyta", "Trzymaj aspidistrę w locie" czy "Słodycz zemsty".

Helena Bonham Carter na tegorocznym rozdaniu nagród BAFTA
Dziś:
Dziś Helena Bonham Carter kojarzona jest przede wszystkim z filmami Tima Burtona. I nic w tym dziwnego w końcu wystąpiła w sześciu kolejnych filmach tego reżysera, z którym w życiu prywatnym tworzą parę. Para poznała się podczas zdjęć do ich pierwszego wspólnego filmu "Planety małp" zrealizowango dwa lata po "Fight Clubie". Po roli Marli Singer Helena Bonham Carter wystąpiła w ponad trzydziestu filmach kinowych i telewizyjnych. W 2011 roku otrzymała swoją drugą nominację do Oscara za rolę Elżbiety Bowes-Lyon w filmie "Jak zostać królem". Za tą samą rolę otrzymała również jedyną w karierze nagrodę BAFTA. Ostatnim filmem aktorki, który doczekał się już premiery jest najnowszy film Jeana-Pierre'a Jeuneta "The Young and Prodigious T.S. Spivet". Fani Heleny Bonham Carter będą mogli zobaczyć w tym roku jeszcze jeden obraz z jej udział gdyż film "Suffragette" zadebiutuje w kinach pod koniec bieżącego roku.

Meat Loaf

Meat Loaf jako Bob
Wtedy:
Nim Meat Loaf (a właściwie Marvin Lee Aday) wystąpił w "Fight Clubie" pojawił się w ok. dwudziestu innych filmach. Jego filmowym debiutem był legendarny "Rocky Horror Picture Show" z 1975 roku, w którym wcielił się w postać Eddiego. Dwa lata później Meat Loaf wydał swoją pierwszą solową płytę "Bat Out of Hell", która sprzedała się w ponad 43 milionach egzemplarzy. Dzięki czemu jest to do dziś jeden z najlepiej sprzedających się albumów wszech czasów. Mimo ogromnego sukcesu płyty Meat Loaf kontynuował swoją karierę aktorską występując m.in. w filmie "W rytmie rock and rolla", który znalazł się w pierwszej dziesiątce weekendowego box office'u. Jednocześnie Meat Loaf rozwijał swoją karierę muzyczną nagrywają do 1999 roku sześć kolejnych albumów.

Meat Loaf podczas wywiadu dla stacji FOX na początku rok 2014
Dziś:
Dziś Meat Loaf wciąż łączy karierę muzyczną z występami w filmach i serialach. Po występie w "Fight Clubie" wystąpił on w ponad dwudziestu pięciu filmach i nagrał cztery kolejne albumy. Dodatkowo co roku płyta "Bat Out of Hell" sprzedaj się w nakładzie ok. 200 000 kopii umacniając się na liście najlepiej sprzedających się albumów w historii. Najbardziej pracowitym rokiem w karierze aktora i piosenkarza był rok 2001 kiedy to wystąpił on w sześciu filmach w tym m.in. "Formule". Z serialowych występów wart odnotować udział w "Detektywie Monku" i "Doktorze Housie". W obu tych produkcjach Meat Loaf pojawił się w 2009 roku. Ostatnim filmem w którym widzowie mogli zobaczyć artystę jest obecnie horror "Stage Fright". Na rok 2015 został zapowiedziany kolejny album artysty pod tytułem "Braver Than We Are".

Jared Leto

Jared Leto na kadrze z "Fight Clubu"
Wtedy:
Jared Leto przed pojawieniem się w filmie Davida Finchera wystąpił w dziewięciu obrazach z których najbardziej znanym dziś filmem jest "Cienka czerwona linia" Terrence'a Malika gdzie wcielił się w niewielką rolę podporucznika Whyte'a. W większości filmów z tego okresu Leto odgrywał role drugo- i trzecioplanowe z kilkoma wyjątkami jak np. w film "Prefontaine" gdzie wcielił się w głównego bohatera. Na tym etapie kariery Leto najbardziej znany był z roli Jordana w serialu młodzieżowym stacji ABC "Moje tak zwane życie" w którym występował w latach 1994-1995. Poza kontynuowanie kariery aktorskiej rozpoczął w 1998 roku karierę muzyczna zakładając wspólnie z bratem Shannonem zespół 30 Seconds to Mars. 

Jared Leto ze statuetką Oscara za rolę w filmie "Witaj w klubie" 
Dziś:
Jared Leto po "Fight Clubie" wystąpił w ponad dziesięciu kolejnych filmach. Jednym z najlepszych okresów jego karier był rok 2000 kiedy to do kin weszły dwa głośne filmy z jego udzialem "American Psycho" i "Requiem dla snu". W roku 2002 aktor ponownie na planie filmowym spotkał się z Davidem Fincherem, z który współpracował przy okazji filmu "Azyl". W tym samym roku jego zespół 30 Seconds to Mars wydał swoją pierwszą płytę, która sprzedała się w liczbie 200 000 kopii. Prawdziwym sukcesem okazał się drugi krążek kapeli „A Beautiful Lie”, który rozszedł się w nakładzie miliona egzemplarzy. W 2012 roku artysta wyreżyserował film dokumentalny "Artifact", który opowiada o działalności zespołu. Ostatnim obrazem w jakim można było zobaczyć Leto był film "Witaj w klubie". Za kreacje Rayona w tym filmie aktor otrzymał Oscara.

Zach Grenier

Zach Grenier jako szef narratora Richard
Wtedy:
Nim Zach Grenier wystąpił w "Fight Clubie" jako szef narratora Richard Chesler miał już na swoim koncie ponad dwadzieścia filmów kinowych i telewizyjnych. Najbardziej znanym filmem z tego etapu kariery aktor jest "Donnie Brasco" gdzie wcielił się on w postać doktora Bergera - specjalisty od terapii małżeńskiej. Zach Grenier często też pojawiał się w serialach telewizyjnych i na swoim koncie ma udział m.in. w "Policjantach z Miami" gdzie pojawił się w dwóch odcinkach i co ciekawe odegrał dwie różne postacie. Krótko przed premierą "Fight Clubu" pojawił się z kolei w jednym z odcinków "Ally McBeal". Co ciekawe aktor ten mimo braku swojsko brzmiącego nazwiska ma za sprawą matki polskie korzenie.

Zach Grenier podczas wręczenia nagród Lucille Lortel w 2013 roku
Dziś:
Dziś Zach Grenier poza rolami w "Fight Clubie" i "Donnie Brasco" najbardziej jest znany z ról w filmie "Operacja Świt" i serialach "24 godziny", "Deadwood" i "Żona idealna". W tym ostatnim serialu występuje zresztą do dziś odgrywając rolę Davida Lee - prawnika specjalizującego się w sprawach rozwodowych. Łącznie od czasów "Fight Clubu" aktor pojawił się w ponad piętnastu filmach kinowych i telewizyjnych. W 2007 roku miała miejsce premiera filmu "Zodiak" na planie którego aktor ponownie współpracował z Davidem Fincherem. Ostatnim filmem aktora, który gościł już w kinach był "RoboCop", gdzie wcielił się on w rolę senatora Huberta Dreyfussa. Poza występami w filmach i serialach Grenier występuje również z sukcesami na scenie teatralnie. W 2009 roku otrzymał nominację do nagrody Tony a w roku 2013 do nagrody Lucille Lortel.

Holt McCallany

Holt McCallany na kadrze z "Fight Clubu"
Wtedy:
Zanim Holt McCallany pojawił się w filmie Davida Finchera w roli mechanika miał już na koncie piętnaście ról w filmach kinowych i telewizyjnych. Na srebrnym ekranie debiutował w 1987 roku rola w filmie "Creepshow 2 - Opowieści z dreszczykiem". Przed "Fight Clubem" McCallany już raz na planie filmowym spotkał się z Fincherem. Miało to miejsce przy okazji debiutu reżysera filmu "Obcy 3". Jest to zarazem najbardziej znany film w jakim pojawił się on na tym etapie kariery. Aktor wystąpił również w jednym serialu "Prawo i porządek" gdzie wystąpił w dwóch odcinkach odgrywając dwie rożne role. McCallany pochodzi z aktorskiej rodziny jego mamą jest Julie Wilson zaś ojcem zdobywca nagrody Tony Michael MacAloney.

Holt McCallany w serialu "Golden Boy" rok 2013
Dziś:
Po występie w "Fight Clubie" Holt McCallany pojawił się w ponad dwudziestu filmach kinowych i telewizyjnych. Częściej też niż przed występem w filmie Davida Finchera aktora można był zobaczyć w serialach. Z reguły były to role epizodyczne, spośród nich warto odnotować pojawienie się McCallany'ego w takich produkcjach jak "Detektyw Monk" (gdzie zagrał niewiernego morderce żony) czy "Tożsamość szpiega". Poza licznymi epizodami udało mu się zagrać kilka głównych w raczej mniej znanych serialach takich jak "Lights Out" czy "Golden Boy". Ostatnim głośnym obrazem w którym McCallany wystąpił był film "Gangster Squad. Pogromcy mafii" gdzie wcielił się w rolę Karla Lennoxa będącego pomagierem Mickey'go Cohen odgrywanego przez Seana Penna.

Thom Gossom Jr.

Thom Gossom Jr. jako detektyw Stern
Wtedy:
Thom Gossom Jr. nim został aktorem był pierwszym czarnoskórym sportowcem w historii Southeastern Conference, który uzyskał pełne stypendium i skończył studia. Ukończył on studia z zakresu komunikacji na Uniwersytecie Auburn w stanie Alabama, gdzie grał w futbol amerykański. Przed pojawieniem się w "Fight Clubie" w roli detektywa Sterna Thom Gossom Jr. wystąpił w sześciu filmach kinowych i telewizyjnych. Najbardziej znanym filmem z tego etapu kariery w dorobku Gossoma jest "Komora" film nakręcony na podstawie powieści Johna Grishama pod tym samym tytułem. Z dorobku serialowego aktora  z tego okresu warto wspomnieć o udziale w serialu "Nowojorscy gliniarze" gdzie wystąpił w nagrodzonym nagrodą Emmy odcinku "Lost Israel" odgrywają tytułową rolę Israela. 

Thom Gossom Jr. na planie serialu "Partners" rok 2013
Dziś:
Po udziale w filmie Davida Finchera Gossom Jr. pojawił się łącznie w pięciu filmach kinowych i telewizyjnych. Najbardziej z nich znanych to "xXx 2: Następny poziom" gdzie wcielił się w rolę baptysty. Znacznie częściej można było oglądać go na małym ekranie, gdzie często pojawiał się w niewielkich rolach w licznych serialach. Zazwyczaj było to jednoodcinkowe epizody w popularny serialach proceduralnych by wymienić tylko "Dowody zbrodni" czy "Bez śladu". W kliku serialach udało się aktorowi pojawić częściej ale nigdy nie było to więcej niż cztery odcinki np. w serialach "Krok od domu" czy "Jack & Bobby". W 2015 roku będzie miał premierę film dokumentalny "Quiet Courage"  którego Thom Gossom Jr. jest reżyserem i zarazem scenarzystą.

David Andrews

David Andrews na kadrze z "Fight Clubu"
Wtedy:
Nim David Andrews pojawił się w roli Thomasa (uczestnika grupy wsparcia dla chorych na raka jąder, którego była żona urodziła niedawno dziecko) w "Fight Clubie" widzowie mogli oglądać go w ponad piętnastu filmach kinowych i telewizyjnych. Jego debiutem kinowym był horror z 1984 roku "Koszmar z ulicy Wiązów", gdzie wcielił się w rolę brygadzisty. Przez resztę lat 80. nie wystąpił on w żadnym większym filmie skupiając się na swojej karierze telewizyjne pojawiając się w licznych serialach. W tych czasach Andrews pojawił się m.in. w głównej roli w serialu "Pulaski". W latach 90. udało mu się połączyć karierę w serialach z częstszymi występami w znanych filmach kinowych. W tym okresie pojawił się w filmach: "Wyatt Earp" i "Apollo 13" oraz odgrywał główne role w serialach: "Mann & Machine" i "The Monroes".    

David Andrews na premierze filmu "Word War Z" rok 2013
Dziś:
Dziś David Andrews poza "Fight Clubem" najbardziej kojarzony jest z filmami "Terminator 3: Bunt maszyn", "Hannibal" i "World War Z". W pierwszym filmie wcielił się w postać generała Roberta Brewstera ojca przyjaciółki Johna Connora, w "Hannibalu" był agentem FBI Clintem Pearsallem a na planie ostatniego z wymienionych filmów jako dowódca marynarki wojennej współpracował ponownie z Bradem Pittem. Łącznie od czasu występu w filmie Davida Finchera aktor pojawił się w prawie dwudziestu filmach kinowych i telewizyjnych. David Andrews kontynuował również swoją serialową karierę pojawiając się w takich produkcjach jak "Sześć stóp pod ziemią", "Magia kłamstwa" czy "House of Cards".

Eion Bailey

Eion Bailey jako Ricky
Wtedy:
Przed pojawieniem się w filmie Davida Finchera jako stażysta Ricky Eion Bailey miał na swoim koncie zaledwie jedną rolę w filmie kinowy, dwa epizody i jedną z głównych ról w serialach. W 1997 roku wystąpił w filmie "A Better Place". W tym samym roku zaliczył również debiut na mały ekranie pojawiając się w jednym z odcinków pierwszego sezonu "Buffy: Postrach wampirów". Z kolei tym drugim serialem w którym epizodycznie pojawił się aktor było "Jezioro marzeń" gdzie wystąpił w dwóch odcinkach pierwszego sezonu w roli Billy'ego Konrada. Zaś jedną z głównych ról zaliczył w serialu "Significant Others", który z anteny stacji FOX zniknął po zaledwie trzech wyemitowanych odcinkach. Wszystkie sześć wyprodukowany odcinków tego serialu ujrzało światło dzienne dopiero przy okazji wydania DVD z roku 2004.  

Eion Bailey na kadrze z serialu "Ray Donovan"  rok 2014
Dziś:
Dziś Eion Bailey jest znany przede wszystkim ze swojego udziału w serialach takich jak: "Kompania braci", "Kamuflaż" czy "Ray Donovan". Po "Fight Clubie" aktor wystąpił w ponad piętnastu filmach kinowych i telewizyjnych. Do najbardziej znanych produkcji w jakich się pojawił należą filmy: "Łowcy umysłów" i "U progu sławy". Ostatnim filmem kinowym w jakim wystąpił jest "The Canyon" z 2009 roku. Lepiej aktorowi wiodło się w serialach. Tutaj pojawiał się zarówno w epizodach, większych rolach jak i należał do stałej obsady. W epizodach pojawił się m.in w "Dowodach zbrodni" czy "Wzorze". Role powracające otrzymał w serialach takich jak "Kamuflaż" i "Dawno, dawno temu". W "Kompanii braci" należał do stałej obsady występując jako szeregowiec David Webster.

czwartek, 18 września 2014

"Fight Club" - materiały dodatkowe

W pierwszym z rocznicowych postów poświęconych "Fight Clubowi" wspominałem o dwupłytowym wydaniu DVD filmu, które gdy dziś pojawia się w serwisach aukcyjnych osiąga ceny powyżej 100 zł. Wydanie to zawierało ogromną ilość dodatków i dziś część z tych dodatków dostępnych w internetach zgromadzę w jednym miejscu.

Na początku dwa trailery, który David Fincher początkowo planował wykorzystać podczas kampanii marketingowej filmu a na co nie zgodziła się wytwórnia 20th Century Fox (więcej o kampanii marketingowej filmu w drugiej części wpisu "Łamiąc dwie pierwsze zasady"):



Kolejne materiały to krótkie reklamy społeczne z bohaterami filmu:



Jedna ze scen usuniętych (a właściwe dwie krótkie sceny usunięte przed wizytą narratora w biurze jego szefa i już po tej wizycie) :


Kolejna porcja materiałów zabierze nas za kulisy powstawania filmu gdzie dowiemy się jak powstawały makijaż, stroje i efekty specjalne :





Wywiad z odtwórcami głównych ról:



I na koniec pełny soundtrack z filmu:

środa, 10 września 2014

Łamiąc dwie pierwsze zasady - Część I

„Tyler staje pośrodku mrocznej betonowej piwnicy, pod jedyną żarówką, i widzi światło tej żarówki odbite w setkach par oczu ludzi patrzących na niego z ciemności. Na początek Tyler wywrzaskuje:
— Pierwsza zasada fight clubu to nie mówić o fight clubie!
— Druga zasada fight clubu — drze się Tyler — to nie mówić o fight clubie!”

Tak moment przedstawienia dwóch pierwszych zasad fight clubu w swojej książce opisuje Chuck Palahniuk. I właśnie te dwie pierwsze zasady fight clubu zostaną w dniu dzisiejszym przeze mnie złamane. A wszystko dlatego, że dokładnie dziś mija piętnaście lat od pierwszego pokazu filmu Davida Finchera "Fight Club". Pokaz ten miał miejsce 10 września 1999 r. podczas 56. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji.

Helena Bonham Carter i Brad Pitt podczas 56. Międzynarodowego
Festiwalu Filmowego w Wenecji
 
Chuck Palahniuk wpadł na pomysł napisania literackiego pierwowzoru filmu po tym jak podczas weekendowego wyjazdu poza miasto został pobity przez ludzi, którym zwrócił uwagę na zbyt głośno grające radio. Kiedy wrócił do pracy nikt z jego współpracowników nie zapytał go o jego obrażenia a jedyne pytania jakie padły były typu "Jak minął weekend?". Palahniuk uznał, że ludzie zareagowali w ten sposób ponieważ pytania o to co mu się przydarzyło wymagałyby od nich głębszego stopnia interakcji międzyludzkiej a oni po prostu nie dbali o niego na tyle by okazać mu zainteresowanie na poziomie wykraczającym poza ramy krótkie rozmowy pomiędzy kolegami z pracy.

Okładka pierwszego amerykańskiego wydania książki Palahniuka
Początkowo debiutem literackim Palahniuka miała być powieść "Invisible Monsters" jednak została ona odrzucana przez wydawcę jako zbyt obrazoburcza. Wtedy pisarz postanowił napisać "Fight Club", który w jego zamierzeniu miał być jeszcze bardziej kontrowersyjny. Początkowo pisarz napisał opowiadanie, które później stało się szóstym rozdziałem książki i za namową swoje wydawcy kontynuował prace nad książką. Ostatecznie to właśnie "Fight Club" stał się debiutancką powieścią Palahniuka, która po raz pierwszy w USA ukazał w 1996 roku nakładem wydawnictwa W. W. Norton. Książka pomimo pozytywnych recenzji jaki i kilku zdobytych nagród nie stała się bestsellerem i pierwsze wydanie znalazło niespełna pięciu tysięcy nabywców.

Chuck Palahniuk z przyjaciółmi na planie filmu
Dla świata filmu Palahniuka odkrył producent Raymond Bongiovanni, który informacje o pisarzu i jego książce przekazał do Laury Ziskin - dyrektora produkcji w Fox 2000 Pictures. Ta sceptycznie podeszła do możliwości przeniesienia na ekran powieści, jednak zdecydowała się wysłać książkę do oceny jej potencjału jako ewentualnego filmu. W odpowiedzi Ziskin otrzymała raport stwierdzający, iż na podstawie książki Palahniuka nie można nakręcić filmu, ponieważ ta jest "niezmiernie niepokojąca", "pełna przemocy i niebezpieczna" oraz może wprowadzić zamęt wśród widowni. Pomimo tak nie przychylnego raportu szefowa produkcji Foxa zdecydowała się tymczasowo kontynuować pracę nad projektem. Jej pierwszym wyborem na stanowisko producentów projektu byli Lawrence Bender i Art Linson. Kiedy ci odmówili (choć później Linson ostatecznie objął funkcję producenta) kolejnym wyborem Ziskin byli Joshua Donen i Ross Grayson Bell. Ci z entuzjazmem zabrali się do pracy i jak potem twierdził Bell najbardziej mobilizował go do pracy nad filmem nieprzychylny raport wskazujący dlaczego film nie powinien powstać. Producenci w pierwszej kolejności postanowili zorganizować odczyt książki z udziałem aktorów. Sześciogodzinne nagranie z tego odczytu ostatecznie przekonało Ziskin do dania projektowi zielonego światła. Prawa do ekranizacji powieści zakupiono za 10 tysięcy dolarów. Decyzji tej niestety nie doczekał pomysłodawca adaptacji powieści Palahniuka Raymond Bongiovanni, który krótko przed podjęciem ostatecznej decyzji przez Ziskin zmarł z powodu zakażenia krwi.

Jim Uhls autor scenariusza "Fight Clubu"
Chuck Palahniuk od samego początku powiedział producentom, że mimo iż w pełni wspiera prace nad ekranizacją jego powieści nie jest zainteresowany napisaniem scenariusza filmu. Pierwszym scenarzystą, którego studio chciało zatrudnić do pracy nad filmem był Buck Henry. Wybór ten nie był przypadkowy, gdyż Henry był autorem scenariusza do "Absolwenta" a producenci z Foxa dostrzegli pewne tematyczne podobieństwa pomiędzy "Absolwentem" a "Fight Clubem". Ostatecznie wybór producentów padł na Jima Uhlsa, dla którego był to debiut w Hollywood. Kiedy Uhls pokazał pierwszy szkic scenariusza okazało się, iż w swoim skrypcie kompletnie pominął postać narratora. Nie spodobało się to Davidowi Fincherowi, który był już związany z projektem jako przyszły reżyser filmu. Wkrótce wyszło na jaw, iż pominięcie postaci narratora nie było pomysłem Uhlsa a wyszło od jednego z producentów. Autor tego "genialnego pomysłu" pożegnał się z pracą a Uhls rozpoczął pracę nad nową wersją scenariusza już z narratorem. Mimo, że na napisach końcowych Jim Uhls pojawia się jako jedyny autor scenariusza swój wkład w jego powstanie wnieśli również Cameron Crowe, Andrew Kevin Walker, David Fincher, Brad Pitt i Edward Norton

David Fincher i Helena Bonham Carter na planie filmu
Zanim stanowisko reżysera filmu objął wspomniany już wyżej David Fincher producenci oferowali tą posadę trójce innych znanych reżyserów. Pierwszym wyborem producentów był Peter Jackson, którego filmy "Niebiańskie stworzenia" i "Przerażacze" bardzo spodobały się Donenowi i Bellowi. Jackson pomimo pozytywnego wrażenia jakie zrobiłam na nim książka Palahniuka był zbyt zajęty przygotowaniami do "Władcy Pierścieni" by móc podjąć się realizacji "Fight Clubu". Drugim wyborem producentów był Bryan Singer, któremu wysłano nawet powieść Palahniuka. Jednak nigdy nie odpowiedział on na propozycję producentów a w jednym z późniejszych wywiadów przyznał się, iż nawet nie przeczytał przesłanej mu książki. Następnym kandydatem do objęcia stanowiska reżysera był Danny Boyle. Brytyjski reżyser spotkał się z producentami, przeczytał książkę, która przypadła mu do gustu ale ostatecznie wybrał pracę nad "Niebiańską plażą". Kolejnym i jak się okazało ostatnim wyborem był David Fincher, który nim Fox wykupił prawa do adaptacji książki sam był zainteresowany ich wykupieniem. Jednak Fincher był niechętny do podjęcia ponownej współpracy z 20th Century Fox po przykrych doświadczenia jak spotkał go podczas współpracy z wytwórnią w czasie prac nad "Obcym 3". Dopiero to spotkaniu z Donenem, Bellem i Ziskin podczas którego był obecny również ówczesnym szefem studia 20th Century Fox - Bill Mechanic, Fincher złożył podpis pod umową i rozpoczął pracę nad filmem.

Dwóch kumpli z planu "Fight Clubu" - Edward Norton i Bratt Pitt
Początkowo w oczach producentów, każdą z trzech najważniejszych postaci miał zagrać ktoś inny niż ostatecznie zagrał. W roli narratora producenci chcieli obsadzić Matta Damona lub Seana Penna. Davidowi Fincherowi udało się jednak przekonać wytwórnię do powierzenia roli narratora Edwardowi Nortonowi, który reżyserowi zaimponował swoją rolą w filmie "Skandalista Larry Flynt". Norton za swoją pierwszą planową rolę otrzymał gażę w wysokości 2,5 mln dolarów. Natomiast w roli Tyler jeden z producentów "Fight Clubu" Ross Grayson Bell widział Russella Crowe'a. Jednak Art Linson (ten sam który początkowo był sceptycznie nastawiony do realizacji filmu) przekonał go, że Brad Pitt jest lepszym wyborem do tej roli. Potem Bell przyznał, iż dobrze się stał że dał się przekonać ponieważ nie umie on sobie wyobrazić by ktoś lepiej od Pitta mógł zagrać Tylera Durdena. Na zatrudnienie Pitta niewątpliwie wpływ miała również jego wcześniejsza współpraca z Fincherem przy realizacji filmu "Se7en". Ostatecznie Brad Pitt podpisał kontrakt opiewający na 17,5 mln dolarów. Z kolei do roli Marli Singer brane pod uwagę były Jodie Foster, Anna Friel, Sarah Michelle Gellar, Winona Ryder, Kyra Sedgwick, Reese Witherspoon, Courtney Love, Renée Zellweger i Helena Bonham Carter. Ostateczny wybór miał rozegrać się pomiędzy Heleną Bonham Carter a Reese Witherspoon. Fincher w filmie chciał obsadzić tą pierwszą ale studio chciało kogoś z dużym nazwiskiem i wybrało Witherspoon. Ta jednak odrzuciła rolę, ponieważ uznała ją za zbyt mroczną. W ten sposób Helena Bonham Carter dołączyła do obsady filmu.

Wydanie DVD filmu
Zdjęcia do filmu powstawały przez 138 dni (w okresie od 1 czerwca do 11 grudnia 1998 roku). Nakręcono je w 200 lokacjach i na 72 planach zdjęciowych stworzonych przez scenografa Alexa McDowella. Podczas trwania zdjęć zużyto 1500 rolek taśmy filmowej czyli trzy razy więcej niż zwykle zużywa się na nakręcenie dwugodzinnego filmu. Po pokazie w Wenecji i uroczystej premierze w USA, która odbyła się 6 października nadszedł czas na wprowadzenie "Fight Clubu" do regularnej dystrybucji kinowej. Według przeprowadzonych wcześniej badań film podczas swojego pierwszego weekendu w kinach miał zarobić od 13 do 15 mln dolarów. Nawet te niezbyt imponujące przewidywania okazały się nieprawdziwe, gdyż podczas pierwszego weekendu będąc wyświetlanym w 1 963 kinach "Fight Club" zarobił zaledwie 11 035 485 dolarów. Wynik ten pozwolił co prawda zdobyć filmowi pierwsze miejsce w weekendowym box office ale producenci przy budżecie filmu wynoszącym 63 mln dolarów spodziewali się większych zysków. Ostatecznie w pierwszej dziesiątce weekendowego box office'u "Fight Club" spędził zaledwie cztery weekendy i łącznie w USA zarobił tylko 37 030 102 dolarów. Przed kompletną finansową klapą obraz uratowały rynki zewnętrzne gdzie film zarobił kolejne 63 823 651 dolarów. Ostatecznie film na całym świecie zarobił 100 853 753 dolarów. Status filmu kultowego "Fight Clubowi" zapewniło dopiero wydanie DVD, które wyglądem przypominało zapakowaną paczkę mydła jakie sprzedawali bohaterowie filmu. Dwupłytowe wydanie zawierało ogromną ilość dodatków - niewykorzystane zwiastuny, spoty TV i internetowe, komentarze audio, biografie, zdjęcia i sceny usunięte. Jak bardzo opłacalna było staranne przygotowanie wydania DVD można było przekonać się już wkrótce po jego premierze. Pierwsi widzowie, którzy w domowy zaciszu mogli cieszyć się filmem i dodatkami przekazywali dalej pochlebne recenzje. Co przełożył się na zyski jakie wydanie DVD przyniosło 20th Century Fox. Na sprzedaży DVD wytwórnia zarobiła 10 mln dolarów zaś kolejne 55 mln dolarów film zarobił w wypożyczalniach. Do dziś są to jedne z najlepszych wyników w historii.

czwartek, 4 września 2014

Szczęśliwa Siódemka #5 - Piosenki z czołówek seriali

Jakiś czas temu na fanpage'u informowałem o nagrodzie Emmy dla najlepszej czołówki dla serialu "True Detective". Wiadomość ta skłoniła mnie do zastanowienia się nad ulubionym serialowymi czołówkami. Podczas tych rozważań doszedłem do wniosku, że ważnym elementem dobrej czołówki jest muzyka jej towarzysząca. 

Dlatego też ostatecznie dzisiejsza Szczęśliwa Siódemka poświęcona będzie moim ulubionym piosenkom z serialowych czołówek. Kolejność i tym razem autobiograficzna.

1) The Rembrandts - "I'll be there for you" z czołówki serialu "Friends"


Chyba każdy kojarzy piosenkę z czołówki "Friends". Pytanie tylko ilu ludzi jest w stanie wskazać bezbłędnie wykonawcę i tytuł tego utworu? Zapewne stosunkowo niewielu. Wykonawcą tego utworu zatytułowanego "I'll be there for you" jest zespół The Rembrandts. Ta amerykańska grupa pop rockowa została założona w roku 1989 przez Phila Solema i Danny'ego Wilde'a a utwór z czołówki "Friends" to do dziś ich największy przebój. Ale niewiele brakowało by "I'll be there for you" wykonywał inny zespół. Utwór napisany przed producentów serialu Davida Crane'a i Martę Kauffman oraz Michaela Skloffa, Allee Willis i członków The Rembrandts został początkowo zaproponowany zespołom They Might Be Giants i R.E.M.

2) The Dandy Warhols - "We Used To Be Friends"  z czołówki serialu "Veronica Mars"



Nie często się zdarza by piosenka nie napisana specjalnie dla serialu łączyła się z nim w jakimś stopniu fabularnie. Jedna z takich nielicznych sytuacji ma miejsce w przypadku serialu "Veronica Mars" i utworu "We Used To Be Friends", który idealnie opisuje relacje łączące tytułową bohaterkę z grupą jej rówieśników z Neptun High. Wykonawcami utworu jest amerykańska grupa rockowa The Dandy Warhols powstał w 1994 roku w Portland. "We Used To Be Friends" pochodzi z czwartego studyjnego albumu grupy - "Welcome to the Monkey House" wydanego w 2003 roku. Tekst utworu napisał wokalista zespołu Courtney Taylor-Taylor, który pojawił się w jednym z odcinków serialu jako uczestnik karaoke śpiewający piosenkę "Love Hurts" zespołu Nazareth.

3) Gavin DeGraw - "I Don't Wanna Be" z czołówki serialu "One Tree Hill"



Jest to jedyna z piosenek na liście, która pochodzi z serialu, którego nie widziałem wszystkich sezonów. Obejrzałem tylko od kilku do kilkunastu odcinków "One Tree Hill" , ale to wystarczyło by zapamiętać utwór z czołówki tego serialu. Piosenka ta to "I Don't Wanna Be" wykonywana przez Gavina DeGraw. Ten amerykański wokalista wydał swoją debiutancką płytę "Chariot" w 2003 roku. I właśnie z tego albumu pochodzi utwór wykorzystany w czołówce "One Tree Hill". Sam wokalista pojawił się w trzech odcinkach serialu grając samego siebie i zawsze wykonywał utwór "I Don't Wanna Be" w tym raz wspólnie z synem Nathana i Haley - Jamesem.

4) Ima Robot - "Greenback Boogie" z czołówki serialu "Suits"


"Suits" jest moim ulubionym serialem z gatunku seriali prawniczych również za sprawą piosenki pojawiającej się w jego czołówce. Utworem tym jest "Greenback Boogie" amerykańskiej grupy Ima Robot. Zespół ten powstał pod koniec lat 90. w Los Angeles i do dzisiaj wydał trzy albumy studyjne. "Greenback Boogie"  napisali wokalista zespołu Alex Ebert wraz z gitarzystą Timem Andersonem i basistą Filipem Nikolicem. Początkowo utwór dostępny był jak dodatek do płyty "Another Man's Treasure"  dla tych którzy zdecydowali się kupić album poprzez oficjalną stronę zespołu. Samo wyrażenie greenback boogie w slangu amerykańskim oznacza zdobywanie pieniędzy.

5) The Heavy - "Short Change Hero" z czołówki serialu "Strike Back"



Kiedy okazało się, iż ze względu na inne zobowiązania w drugim sezonie "Strike Back" Richard Armitage nie będzie mógł odgrywać znaczącej roli twórcy serialu postanowili znaleźć nowych głównych bohaterów. Od drugiego sezonu poza nowymi protagonistami serial otrzymał nową czołówką z nowym tematem przewodnim, którym jest "Short Change Hero" brytyjskiej grupy The Heavy. Zespół ten powstał w niespełna 100 tysięcznym mieście Bath w roku 2007 a utwór "Short Change Hero" pochodzi z ich drugiej płyty "The House That Dirt Built". Co ciekawe ten sam utwór został wykorzystań w ostatnim odcinku drugiego sezonu wcześniej już wspomnianego serialu - "Suits".

6) The Von Bondies - "C'mon C'mon" z czołówki serialu "Rescue me"



"Rescue me" to zdecydowanie najmniej znany w Polsce serial z pośród tych seriali, których piosenki z czołówek pojawiają się w tej Szczęśliwej Siódemce. Przez siedem sezonów jakie serial spędził na antenie stacji FX towarzyszył mu podczas napisów początkowych utwór "C'mon C'mon" zespołu The Von Bondies. Grupa ta powstała w 1997 roku w Detroit i aktywnie działała do lipca 2011 roku, kiedy to jej członkowie podjęli decyzję o rozwiązaniu zespołu. Piosenka "C'mon C'mon" znalazła się na drugim studyjnym albumie zespołu - "Pawn Shoppe Heart" wydanym w 2004 roku. Została ona napisana przez Jasona Stollsteimera wokalistę i gitarzystę The Von Bondies.

7) The Handsome Family - "Far From Any Road" z czołówki serialu "True Detective"


W zestawieniu moich ulubionych piosenek z serialowych czołówek nie mogło zabraknąć utworu z nagrodzonej nagrodą Emmy czołówki "True Detective". Piosenka "Far From Any Road" zespołu The Handsome Family od początku buduje znakomity klimat serialu. The Handsome Family to amerykańska grupa powstała w Chicago w 1993 roku. Jej obecny skład stanowi małżeństwo Sparks: Brett i Rennie. Utwór "Far From Any Road" pochodzi z ich szóstej płyty "Singing Bones" wydanej w 2003 roku. Tekst utworu napisała Rennie zaś za warstwę muzyczną odpowiadał Brett. O wykorzystaniu tej piosenki w czołówce "True Detective" zdecydował T Bone Burnett odpowiadający za muzykę w serialu.