Słysząc nazwisko Kristen Stewart pierwszym skojarzeniem wielu ludzi jest postać Belli Swan z serii filmów "Zmierzch", przez co starają się oni jak ognia unikać kolejnych filmów z jej udziałem. A czy może dla aktora lub aktorki być coś bardziej krzywdzącego niż bycie cały czas utożsamianym z jedną z wykreowanych przez siebie postaci? Dziś ponad dwa lata od premiery ostatniego filmu z serii "Zmierzch" Stewart wciąż starą się o zerwanie z łatką Belli. A pomóc w tym mają jej kolejne role. I tak w tym roku aktorka pojawiła się w trzech filmach a w roku 2015 premiery będą miały jej trzy następne filmy. "Camp X-Ray" jest jednym z trzech tegorocznych filmów Stewart. Przy jego powstawaniu aktorka połączyła siły z debiutującym w pełnym metrażu reżyserem Peterem Sattlerem.
Kristen Stewart w "Camp X-Ray" wciela się w postać szeregowej Amy Cole, młodej kobiety, która do wojska wstąpiła, ponieważ była to dla niej jedna z nielicznych możliwości na opuszczenie swojego rodzinnego miasteczka w stanie Floryda. Główna bohaterka nie trafia jednak do Iraku czy Afganistanu na front walki z terroryzmem lecz dostaje przydział do bazy Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Zatoce Guantánamo. Cole na obszarze bazy pełni służbę na terenie obozu, gdzie przetrzymywani są zatrzymani podejrzewani o wspieranie terroryzmu muzułmanie. Głównym jej zajęciem jest pilnowanie szczególnie niepokornych więźniów obozu, którzy wielokrotnie już naruszali panujące zasady. Pomiędzy Amy a Alim (jednym z pilnowanych przez nią mężczyzn) rodzi się nić sympatii.
Przełożeni Cole z wojska chcą by o ile to możliwe unikała ona wszelkich rozmów z pozbawionymi wolności mężczyznami. Teoretycznie ma ją to bronić przed możliwością mieszania jej w głowie przez zatrzymanych. Bardziej jednak ma to za zadanie uniemożliwić jej poznanie zatrzymanych, co mogłoby wpłynąć na jej osąd o nich. Ma ona myśleć o nich jako o złych, zepsutych, amoralnych wrogach swojego narodu. Widz "Camp X-Ray" może zaobserwować jednak jak szeregowa Cole wraz z upływem swojej służby uzmysławia sobie, że otaczający ją świat wcale nie jest czarno-biały jak chcieliby tego niektórzy ludzie. Dociera do niej, że dobro i zło wzajemnie się przenikają a w otaczającym ją świecie jest wiele odcieni szarości. Wraz z tą wiedzą uświadamia sobie, że nie wszyscy przetrzymywani w obozie mężczyźni muszą być źli. Ale by to dostrzec musi ona wykonać pierwszy krok.
Tym pierwszym krokiem w jej wypadku jest zainteresowanie się sprawą Aliego - jednego z zatrzymanych, który sprawuje najwięcej kłopotów strażnikom. Cole początkowe nie może zrozumieć powodów buntowniczych zachowań Aliego, przez które wciąż ponosi kary. Wszak gdyby nie one mógłby on przebywać w lepszych warunkach z zatrzymanymi, którzy nie sprawiają takich problemów. Bunt nie jest jednak w jego wypadku samą tylko negacją, aktem sprzeciwu wobec otaczającej go rzeczywistości ale w jego aktach buntu zawarta jest również pewna refleksja. Jak z czasem Ali wyjaśnia Cole, jego ciągłe buntownicze zachowania to jedyna możliwość przejawu swojej wolnej woli w miejscu gdzie o wszystkim decyduje za niego ktoś inny.
Ocena końcowa:
Reżyser Peter Sattler, będący również scenarzystą filmu, pokazuje na przykładzie Cole i Aliego, że możliwe jest nawiązanie przyjacielskich relacji pomiędzy przedstawicielami dwóch wrogich grup. I to nawet pomimo początkowej wzajemnej niechęci i trudności w zrozumieniu ich kontaktów przez pozostałych członków obu grup. Wszak to właśnie negatywne nastawienie członków własnej grupy może prowadzić do szybkiego zniechęcenia się w próbach poznania członka innej grupy. A aby móc nawiązać z kimś pozytywne relacje nie trzeba przecież pochodzić z jednego kręgu kulturowego czy posiadać wspólnych znajomych. Wystarczy trochę dobrych chęci i szczere intencje by móc z kimś z pozoru zupełnie obcym znaleźć wspólnych język. Trzeba przy tym pamiętać by słuchać a nie tylko słyszeć drugą osobę.
"Camp X-Ray" to kameralny dramat wojenny poruszający istotną kwestie w sposób niebanalny. Wbrew przekonaniu niektórych aktorstwo w filmie jest na dobry poziomie a to za sprawą znanego z "Rozstania" Peymana Moaadiego jak i Kristen Stewart. Nie jest to na pewno pierwszy film opowiadający o schwytanych muzułmanach podejrzewanych o terroryzm po 11 września. Ale o ile wcześniejsze filmy o tej tematyce skupiały się głównie na torturach, więźniach i uzasadnieniu istnienia miejsc odosobnienia dla nich. Tak Peter Sattler w swoim filmie inaczej podszedł do tego tematu. Z jednej strony ktoś mógłby powiedzieć, że wybiela Amerykanów gdyż film praktycznie nie porusza tematyki tortur. Z drugiej zaś strony reżyser stawia pytanie czy możemy mieć pewność, że wszyscy zatrzymani są winni.
4,5/6